Cześć wam. Piszę, bo mam totalny mętlik w głowie. Siedzę na krypto już jakiś czas, ale głównie na rynku spot. Wiecie, kupuję, trzymam, czasem coś sprzedam, jak urośnie. Prosta sprawa. Ale ostatnio czuję, że trochę stoję w miejscu. Rynek idzie bokiem, a ja razem z nim. Zyski są, ale powiedzmy sobie szczerze, przy małym kapitale to są drobne. A ja bym chciał spróbować czegoś więcej. Czegoś, co daje większe możliwości. No i ciągle mi migają te dwie zakładki na Binance: “Margin” i “Futures”.
Wiem, co to jest dźwignia. A przynajmniej tak mi się wydaje. Wpłacam 100 dolarów, a gram tak, jakbym miał 1000. Albo i 10 000. Brzmi super. Ale wiem też, że to miecz obosieczny. Jak pójdzie nie w tę stronę, to tracę kasę sto razy szybciej. I tu zaczynają się moje schody. Bo nie wiem, od czego zacząć. Czym to się w ogóle różni w praktyce?
Zacząłem czytać o Margin. Z tego co rozumiem, to jest trochę jak kredyt od giełdy. Chcę kupić więcej Bitcoina, niż mam kasy? To pożyczam od Binance, kupuję, a potem oddaję z odsetkami. Na przykład mam 1000 dolarów, biorę dźwignię x3 na margin, to pożyczam 2000 i kupuję BTC za 3000. Jak urośnie, sprzedaję, oddaję te 2000 z odsetkami i reszta zysku jest moja. Brzmi logicznie. Ale potem widzę jakieś opcje “Cross” i “Isolated”. Że w Cross ryzykuję wszystkim, co mam na koncie margin, a w Isolated tylko tą jedną pozycją. To już się robi skomplikowane. I te odsetki. Podobno płaci się je co godzinę. Czy to się w ogóle opłaca, jeśli chcę trzymać pozycję dłużej? Na przykład tydzień albo miesiąc. Czy te odsetki mnie po prostu nie zjedzą, nawet jak cena pójdzie w moją stronę? Czy na margin da się też grać na spadki? Widziałem, że można “pożyczyć” monetę, sprzedać ją, a potem odkupić taniej i oddać. Ale to już w ogóle brzmi jak wyższa szkoła jazdy.
No i jest druga opcja. “Futures”. Kontrakty wieczyste. To już w ogóle jest dla mnie kosmos. Z tego co czytam, to ja tu w ogóle nie kupuję żadnej monety. Ja się tylko zakładam z giełdą o cenę. Że pójdzie w górę (long) albo w dół (short). To trochę jak zakłady bukmacherskie, tylko na wykresach. I tu widzę te szalone dźwignie. x20, x50, x100, nawet x125 na Binance. To dopiero musi być adrenalina. Ale tu też jest haczyk. Jest coś takiego jak “cena likwidacji”. Że jak cena pójdzie za bardzo przeciwko mnie, to giełda po prostu zabiera całą moją kasę z tej pozycji. Bez pytania. Koniec. Pozycja zamknięta, kasa wyparowała. Brzmi brutalnie.
Do tego w futures jest coś, co nazywa się “funding rate”. Stopa finansowania. Że co osiem godzin albo ja komuś płacę, albo ktoś płaci mnie. W zależności od tego, czy więcej ludzi obstawia wzrosty, czy spadki. To już w ogóle jest dla mnie czarna magia. Jak ja mam to przewidzieć? Chcę zarabiać na ruchu ceny, a nie na jakichś dziwnych opłatach, które zmieniają się co chwilę.
Więc stoję przed tym wyborem i jestem głupszy niż byłem. Co jest “lepsze” dla kogoś, kto chce zacząć? Co jest “prostsze” i “bezpieczniejsze”, o ile w ogóle można tu mówić o bezpieczeństwie? Margin wydaje mi się taki bardziej “rzeczywisty”, bo tam chyba faktycznie posiadam tę pożyczoną monetę. Futures to dla mnie taka wirtualna gra. Ale może to tylko pozory?
Kiedy wy używacie margin, a kiedy futures? Na przykład, jak myślicie, że jakaś mała moneta (altcoin) wystrzeli w górę w ciągu kilku dni, to co robicie? Bierzecie ją na margin? Czy szukacie kontraktu futures na nią? A jak chcecie zagrać na spadek Bitcoina, to co, tylko short na futures? Czy na margin też się da to sensownie zrobić?
I jeszcze jedno pytanie. Siedzę na tym Binance, bo tam zacząłem. Ale sam interfejs do futures czy margin jest dla mnie strasznie przekombinowany. Tyle tych opcji, cyferek, ustawień. Wszystko miga. Boję się, że kliknę coś nie tak i stracę wszystko przez pomyłkę. Oglądałem ostatnio jakieś poradniki, to gość mówił, że na przykład na Bybit to wszystko jest dużo prostsze i bardziej przejrzyste. Że cała platforma jest jakby stworzona typowo pod derywaty i przez to mniej laguje przy dużych ruchach i łatwiej się połapać. Czy to prawda? Jest sens w ogóle przenosić się i uczyć nowej platformy? Czy to tylko marketing i wszędzie jest tak samo skomplikowanie, a Binance jest okej? Bo jak mam się uczyć i jeszcze walczyć z interfejsem, to słabo to widzę.
Chciałbym po prostu spróbować. Z małą kwotą. Z małą dźwignią, może x3 albo x5 na początek. Ale nie wiem, w które drzwi wejść. Margin czy Futures? Co da mi lepsze pojęcie o grze z dźwignią, ale jednocześnie nie zlikwiduje mnie w pięć minut?
Sorry za ten długi wywód, ale musiałem to z siebie wyrzucić. Im więcej o tym czytam, tym większy mam bałagan w głowie. Liczę na wasze doświadczenie. Jakie były wasze początki? Co byście poradzili bratu-spotowcowi? Jakie są główne pułapki, o których nikt nie mówi?
Dzięki z góry za każdą radę.
1 odpowiedź na forum
Stary. Dobre pytania. Serio. To, że pytasz, zamiast klikać “x100” i się modlić, to już jest połowa sukcesu.
Większość ludzi widzi “dźwignia” i myśli “szybka kasa”. A to jest “szybka likwidacja”.
Dobra, jedziemy łopatologicznie.
Czym się to różni?
Wyobraź sobie, że chcesz kupić auto.
Margin (Pożyczka): Idziesz do salonu. Auto kosztuje 100 000 zł. Masz 10 000 zł. Mówisz do salonu (giełdy): “Pożyczcie mi 90 000 zł”. Salon mówi: “Spoko, ale płacisz nam odsetki. Codziennie. Albo co godzinę”. Ty kupujesz to auto. Jest Twoje. Możesz je dotknąć. Ale masz na nim kredyt. Jak cena auta wzrośnie do 150 000 zł, sprzedajesz je, oddajesz salonowi 90 000 zł plus odsetki. Reszta jest Twoja. Super. Ale jak cena spadnie do 90 000 zł… salon się denerwuje. Mówi “Halo, Twoje auto nie jest już warte tyle, ile pożyczyłeś!”. Zabierają Ci auto (likwidacja), a Ty zostajesz z niczym. Na Binance margin to jest dokładnie to. Pożyczasz prawdziwe monety (USDT, BTC, ETH) od giełdy, żeby kupić inne prawdziwe monety. Płacisz za to odsetki.
Futures (Zakład): Ty w ogóle nie idziesz do salonu. Nie interesuje Cię żadne auto. Idziesz do bukmachera. Stoisz tam z kolegą. Ty mówisz: “Stawiam 10 000 zł, że cena tego auta jutro wzrośnie!”. Kolega mówi: “A ja stawiam 10 000 zł, że spadnie!”. Giełda (bukmacher) trzyma tę kasę. Jak cena wzrośnie, zabierasz kasę kolegi. Jak spadnie, on zabiera Twoją. Ty nigdy nie miałeś tego auta. Nigdy go nie dotknąłeś. Zakładałeś się tylko o jego cenę. To są właśnie kontrakty futures. Nie handlujesz monetami. Handlujesz “papierkiem”, który udaje cenę monety.
Co jest prostsze? Co jest gorsze?
Margin:
- Plus: Trochę wolniejsza gra. Dźwignia jest mniejsza (x3, x5, max x10). Jak grasz na “Isolated”, to ryzykujesz tylko kasą w tej jednej pozycji.
- Minus: Te cholerne odsetki. Wspomniałeś o nich. Jak chcesz trzymać pozycję tydzień, to odsetki Cię zjedzą. To jest gra na kilka godzin, może kilka dni. Nie na “hodl” z dźwignią.
Futures:
- Plus: Brak odsetek (takich jak na margin). Dużo łatwiej grać na spadki (short). Po prostu klikasz “sell” i już.
- Minus: Likwidacja. Jest brutalna i natychmiastowa. Cena dotknie Twojego progu likwidacji i puff – kasa znika. Nie ma negocjacji.
- Minus: Funding Rate. To te opłaty co 8 godzin. Czasem Ty płacisz, czasem Tobie płacą. Jak rynek jest przegrzany i wszyscy grają na wzrosty (long), to Ty, trzymając longa, będziesz płacił duży “funding”. To też potrafi zjeść zyski.
Co wybrać na początek?
To tak jakbyś pytał, czy lepiej wsadzić rękę do klatki z tygrysem, czy z lwem. Oba są złym pomysłem na start.
Ale jeśli musisz… Większość ludzi uważa, że futures są prostsze w obsłudze. Mechanika jest prostsza. Kupujesz longa albo shorta. Płacisz funding. Uważasz na likwidację. Koniec. Na marginie masz jeszcze te odsetki, musisz pamiętać o spłacie pożyczki. Trochę więcej klikania.
Binance vs Bybit
Dobrze kombinujesz. Binance to jest taki gigantyczny supermarket. Jest tam wszystko. Proszek do prania, opony, piwo i rakiety na księżyc. Przez to interfejs do dźwigni jest… ciężki. Przeładowany. Jak rynek mocno ruszy, potrafi się “zaciąć” albo “przymulić”. A w dźwigni sekunda opóźnienia to Twoja likwidacja.
Bybit z kolei jest jak specjalistyczny sklep. On powstał tylko po to, żeby handlować na dźwigni. Cała platforma jest pod to zrobiona. Jest czystsza. Działa szybciej. Wielu ludzi uważa, że jest po prostu bardziej niezawodny, jeśli chodzi o futures. Interfejs jest prostszy do ogarnięcia dla kogoś, kto dopiero zaczyna. Mniej guzików, które mogą Cię przypadkiem okraść.
Moja rada
Chcesz spróbować? Spoko. Weź 50 dolarów. Taką kwotę, którą możesz wziąć, pójść do toalety i spłukać. Serio. Musisz być gotów ją stracić. Wpłać to sobie na futures (na Bybit, będzie Ci łatwiej). Użyj dźwigni MAKSYMALNIE x3. Nie x5. Nie x10. Trzy. Otwórz pozycję za 10 dolarów (z dźwignią to będzie 30 dolarów). Zobacz, jak to działa. Zobacz, jak latają Ci procenty. Zobacz, jak się czujesz, jak jesteś -20% na minusie. Zobacz, jak działa “funding rate”. Potraktuj te 50 dolarów jako opłatę za kurs “Jak działa dźwignia”. Bo jest 99% szans, że je stracisz.
Ale to będzie najlepiej wydane 50 dolarów w Twojej edukacji. Lepsze to niż wtopić 5000 zł za miesiąc, bo Ci “odbiło”.
Zapomnij o zyskach. Skup się na tym, żeby zrozumieć mechanizm i nie dać się zlikwidować. To jest jedyny cel na początek.

