
W ostatnich tygodniach giełda bitcoinów Binance zwolniła ponad 1000 pracowników. Informuje o tym The Wall Street Journal powołując się na własne źródła.
Według ich danych, zwolnienia są kontynuowane, a firma może stracić nawet jedną trzecią swojego personelu liczącego około 8000 osób.
Cięcia mają miejsce na całym świecie i według byłych pracowników giełdy dotyczą głównie obsługi klienta.
Rzecznik Binance potwierdził publikacji, że firma zwalnia pracowników, ale odmówił podania konkretnych liczb.
"Przygotowując się do kolejnego dużego cyklu hossy, stało się jasne, że musimy skupić się na zagęszczeniu talentów w organizacji. Nie jest to optymalizacja zatrudnienia, ale raczej ponowna ocena tego, czy mamy odpowiednich ludzi z odpowiednimi umiejętnościami i doświadczeniem na kluczowych stanowiskach."
Wcześniej z Binance odeszła grupa dyrektorów najwyższego szczebla. Wśród nich znaleźli się dyrektor ds. strategii Patrick Hillmann, starszy wiceprezes ds. zgodności Stephen Christie i radca prawny Han Ng.
W marcu CFTC złożyła pozew cywilny przeciwko Binance. Według agencji platforma naruszyła zasady handlu instrumentami pochodnymi, działając bez odpowiedniej rejestracji. W czerwcu SEC wystąpiła z roszczeniami przeciwko giełdzie i jej szefowi Changpengowi Zhao. Regulator złożył w sumie 13 zarzutów.
Jednak według The Wall Street Journal, kierownictwo Binance uważa trwające dochodzenie Departamentu Sprawiedliwości USA w sprawie firmy za największy problem. Zarząd uważa, że Zhao powinien zrzec się kontroli nad giełdą w przypadku postawienia zarzutów, ponieważ będzie to dotyczyło jej przetrwania.
W związku z tymi obawami Binance postanowiło zlikwidować swoją fizyczną obecność w Stanach Zjednoczonych, przenosząc lub zwalniając około 150 osób. Nie ma to nic wspólnego z personelem amerykańskiego oddziału, który ma własny zespół.
Przypomnijmy, że na początku czerwca reporter Colin Wu poinformował, że giełda rozpoczęła redukcję personelu, która wyniesie do 20% pracowników.